poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział 5- "Dwie wiadomości"

“Et in sole maculae”- I na słońcu są plamy. (Nie mylić z palmami ;p)
Niedługo potem na wszystkie legowiska zostało znalezione miejsce i mama poszła do grona starszej młodzieży. My znaleźliśmy troszkę wolnego miejsca, usiedliśmy w piątkę z napojami i przekąskami, aby porozmawiać.

Pierwszy rozdział betowany przez Kaję. Dedyk dla Niej :*

-BUUUUUUUUUUU!- Wybraniec wpadł na pewien genialny, w jego mniemaniu, pomysł.
-AAAAAAAAAAAAA!!!- Harry’emu udało się skutecznie przestraszyć przyjaciół.
Wtem drzwi do pokoju otworzyły się i stanął w nich Victor Potter.
- Mam dla was dwie wiadomości…- Zaczął z marszu.
- Najpierw ta zła.- Przerwała mu Pansy, szczerząc się od ucha do ucha.
- Trzeba szybko uratować Snape’a.- Oznajmił mężczyzna.
- Ech…- Dało się słyszeć zbiorowe, zrezygnowane westchnienie.
Victor zaśmiał się krótko. Wiedział, że nikt z piątki obecnej w pokoju Hermiony nie przepada zbytnio za nauczycielem eliksirów. Był jednak pewien, że dadzą z siebie wszystko by go uratować. Jego rozmyślania przerwała Panna-Jeszcze-Granger:
- A co z tą drugą wiadomością… tato?- Spytała, z lekkim wahaniem wypowiadając ostatnie słowo.
Victor Potter wzruszony przygarnął córkę do siebie i odparł:
- Za trzy dni jedziecie na obóz. Wszyscy. Ginny, rozmawiałem już z twoim tatą, zgodził się. Blaise, twoja mama także. Harry… twoje wujostwo miało pewne zastrzeżenia, ale siła perswazji robi swoje.- Wyszczerzył się porozumiewawczo do bratanka. -Ten odpowiedział szerokim uśmiechem, patrząc na niego rozbawiony.
- Ok, teraz chodźcie wszyscy, trzeba obmyślić plan uratowania Snape’a. Jestem przekonany, że jak go poznacie bliżej, to go polubicie.- Wyraził swoje zdanie pan Potter. Czwórka młodych ludzi popatrzyła na niego z niedowierzaniem, a Blaise z uśmiechem.  – Zejdźmy na dół.
W salonie zastali panią Potter, państwo Granger, państwo Parkinson, panią Zabbini i pana Weasley’a siedzących na magicznie powiększonej kanapie. Hermiona wyczarowała drugą z podobnymi właściwościami i ustawiła naprzeciwko.
Kiedy wszyscy wygodnie usiedli, zabrał głos Arthur Weasley. Wytłumaczył, że zna sytuację i przez lata był szpiegiem w domu Molly. Poinformował również Ginny, że rozwodzi się z jej matką. Dziewczyna nie była tym ani trochę zmartwiona, gdyż kobieta, która ją urodziła od lat nie okazała córce ani odrobiny ciepła.
Kiedy już pewne sprawy zostały wyjaśnione, Harry przeszedł sprawnie do tematu Akcji Ratunkowej... no nie do końca.
- Przypuszczam, że Beatrice zabrała Snape’a do swojego domu. Tam jest taka komnata o jakiej mówił Nietope… yyy… to znaczy profesor. Ja byłem z nią tylko dlatego, że zabrała mi okulary, a ja nie chciałem bić dziewczyny. - Rozpłakał się nagle.
Pansy, Ginny, Blaise i wszyscy dorośli z głupieli, natomiast Hermiona wybuchnęła śmiechem. Gdybyście w tamtej chwili weszły do salonu Granger’ów ujrzałybyście zapłakanego Wybrańca, Hermionę turlającą się po ziemi ze śmiechu oraz jedenaście osób zastygłych w dziwnych pozach ze zdumionym wzrokiem, którym wodzili od jednego do drugiego.
Miona uspokoiła się po pewnym czasie (w czym nie pomogły jej miny znajomych). Harry wciąż płakał, jednak wszyscy zwrócili wzrok ku dziewczynie. Ta jeszcze lekko chichocząc zaczęła opowiadać w czym rzecz.
- Gdybyście widzieli swoje miny…- Znów zaczęła się śmiać. Po chwili dołączył do niej również Złoty Chłopiec. Teraz już nikt poza nimi nie wiedział co się działo.
- Już wyjaśniam.- Obiecał chłopak- Parę lat temu ćwiczyliśmy z Mioną płakanie na zawołanie. I teraz ja zastosowałem umiejętności, które wtedy nabyłem. Ostatnim razem przydało się to Herm, kiedy uciekała śmierciożercom. – Opowiedział, ze śmiechem wspominając nie tak daleką przeszłość. – Trzeba było ją wtedy widzieć. W jednej chwili miota avadami, a za moment jest malutką, płaczącą dziewczynką.  Jakbyście obserwowali zmianę to po prostu nie wytrzymalibyście ze śmiechu. Plus mina Nott’a. Stał zdezorientowany przez dobre pięć sekund, a Mionka w tym czasie rzuciła w niego Drętwotą i uciekła.
„O czym wy do cholery pieprzycie?!”- Miałam ochotę krzyknąć. Mieliśmy ratować Snape’a, a Złoty Chłopiec wraz z moją siostrą urządzili sobie wieczór wspomnień. Dopiero po chwili zorientowałam się, że Potter odwleka poważną rozmowę,  licząc na nagłe olśnienie. Nie miał pojęcia, że ja mam całkiem niezły plan.
- Ekchem…- Odchrząknęłam nieśmiało.- A’propos śmierciożerców. Myślicie, że Beatrice może być jedną z nich?- Spytałam. Hermiona  popatrzyła na mnie jakby była pewna, że zadam takie pytanie.  Reszcie prawdopodobnie nawet nie przyszłoby do głowy.
- Proponuję, aby iść do domu Beatrice używając zaklęcia Kameleona. Tam się rozdzielimy. Ja, Potter, Herm, Blaise i Ginny pójdziemy uratować Sanpe’a, a tata, pan Weasley, mój drugi tata i drugi tata Herm złapią Kyer. - Powiedziałam dając równocześnie Potter’owi subtelny znak pod stołem w postaci kopnięcia.
- Ała!- Krzyknął, lecz pod wpływem mojego wzroku natychmiast zamilkł. Na szczęście nikt nie zwrócił uwagi na Wybrańca, gdyż byli zajęci dopracowywaniem szczegółów mojego planu. Kiedy już wszystko było mniej więcej ustalone uznałam, że nadszedł czas na zajęcia w podgrupach.
- Co wy na to, żeby się teraz trochę przespać i wyruszyć rano? Podróż zajmie nam około siedmiu godzin, wystarczy jeśli wyruszymy o trzynastej.
- Uważam, że to świetny pomysł, Pansy. - stwierdziła moja nowa mama i zaraz ruszyła do dotychczasowego pokoju Herm, by wyczarować łóżka dla całego naszego towarzystwa. Po chwili gromadnie ruszyliśmy za nią.

- Potter, sorki, że Cię tak mocno kopnęłam, ale nie chciałam, żebyś coś zaczął gadać.- Zaczęłam. - Wiem, że wolałbyś złapać swoją byłą. Mi też nie uśmiecha się ratowanie Snape’a. Dlatego korzystając z faktu, że to Ty byłeś w domu Beatrice, a nie oni, dorosłych skierujemy w kierunku celi Snape’a, a sami pójdziemy do tej… dziewczynki.- Zakończyłam szczerząc się. Wszyscy zgodnie uznali,  że to dobry pomysł. Późniejsze wspomnienia przysłoniło nam kilka butelek Ognistej i wina.

_________________________________________________________________
Najpierw komentarz Kajki do tekstu ("będzie taka sławna") ;p
"Ok, rozdział poprawiony :)
dodałam kilka przecinków, z ortografią na 90 % wszystko gra... co ja to jeszcze... aha!
w kilku miejscach styl był odrobinę... niedopracowany.
poprawiłam w jednym momencie dość znacznie, bo zamiast
"Ten odpowiedział mu rozbawionym spojrzeniem i szerokim uśmiechem" (albo bardzo podobnie) napisałam "Ten odpowiedział mu szerokim uśmiechem, patrząc na niego z rozbawieniem". mam nadzieję, że jest ok :)
jeszcze zamiast 'pojmać' dałam 'złapać' - nikt nie używa takich słów w zwykłej rozmowie...
w ten sam sposób zmieniłam 'uznała' na 'stwierdziła', żeby tekst nabrał lekkości :)
a tak w ogóle to było naprawdę niewiele błędów, raz brakowało "ę" i dwa razy przecinka, poza tym tylko styl :P"

No i jak tu jej nie lubić?! 
Rozdział pisałam na telefonie, siedząc na drzewie czereśniowym, kiedy słońce skutecznie utrudniało mi widoczność odbijając się od wyświetlacza. Mam nadzieję, że się spodoba. W następnej notce Akcja Ratunkowa i... coś jeszcze :D
buziaki,
Wasza Drown :*

4 komentarze:

  1. Bardzo fajna notka! Akcja nabiera rozpędu. Szkoda, że tak krótko. :c
    Pozdrowienia dla Ciebie, Drown i dla Kajki :3
    Carmen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, ze krotko i staram sie nad tym pracowac. Mam nadzieje, ze nast. notka bedzie juz zadowalajaco dluga :D
      Drown :*

      Usuń
  2. Trochę mnie dziwi jeden fakt. Masz betę, a w opowiadaniu znalazłam dwie narracje. Na początku notki pisałaś w trzeciej osobie, a później w pierwszej, z punktu widzenia Pansy. Jeśli już zmieniasz narrację, to uwzględnij to na samym początku i pisz w jednej. Bardzo długo się głowiłam na tym, kto co mówi. Poza tym to bardzo fajny rozdział. Mam nadzieję, że nn już wkrótce.
    Pozdrawiam i życzę weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Taa, jeszcze może z dłońmi - palm.
    :D
    Taa... wrzask - ale sposób na przestraszenie. No normalnie zajebioza genialna *pfu, znowu używam tego słowa*
    Jestem ciekawa, co tam myślisz, że będzie dalej, jeśli chodzi o TK.
    Victor Potter - jak to genialnie brzmi!
    Trzeba było zostawić Nietopyrza!
    Muchomor! *telewizor*
    Miotanie avadkami, śmierciożercy... jak uroczo! :D
    Mi tam się osobiście lepiej podoba całowanie Snape'a, albo zabijanie Snape'a.
    :D
    Nie ma to jak Ognista....
    Smocza Pieczara.
    Ja chcem czereśnieee....!!!
    Rozdział trochę mniej epickaśny niż ostatni, ale nawet faajny ~~^^~~

    OdpowiedzUsuń