piątek, 13 września 2013

Rozdział 7 "Ojców dwóch"

„Nie ma życia bez przyjaźni”~ Marcus Tullius Cicero
Dedyk dla Andromedy za te fazy, cyclu :D
oraz dla Finite, CMKd :D

Blaise
Siedzieliśmy w salonie domu Granger’ów, który stał się tymczasowym mieszkaniem naszej paczki i rodziców. Obecni byli wszyscy poza Ginn i Hermioną, które miały do obgadania jakiś ważny temat.
- Zebraliśmy się tu wszyscy…- zaczął żartobliwie Snape.- A tak serio. Wiecie, że moja córka miała się odnaleźć w dniu swoich siedemnastych urodzin, czyli szesnastego listopada. Jednakże prof. Tralavney ostatnio ogłosiła, oczywiście w transie, że niedługo każdy będzie potrzebował wiedzieć kim tak naprawdę jest, więc odnalezienie mojego dziecka będzie możliwe już dziś.- ogłosił poważnym tonem. Wszyscy w salonie wstrzymali oddech.
Wtem rozległ się odgłos jaki towarzyszy teleportacji.
- Przepraszam, braciszku. Przybyłam najszybciej jak mogłam.- powiedziała piękna, czarnowłosa kobieta rzucając się w ramiona Snape’owi.
- Nie szkodzi, Alice. Siadaj, zaraz rzucam zaklęcie.-  odparł Severus. Kiedy jego siostra już znalazła dla siebie miejsce kontynuował.
-Zaklęcie polega na tym, że moja córka, gdziekolwiek jest, cokolwiek robi, pojawi się w tym pokoju, w ‘odpowiednim ubraniu’. Wiecie, to na wypadek gdyby była w łazience albo coś.- Wyjaśnił.
~Acciofiliavestes*


Ginny
Rozmawiałam z Hermioną, kiedy przyszedł Blaise i powiedział, że wszyscy proszeni są na dół.
- Powiedz im, proszę, Diabełku, że za chwilę przyjdziemy. Musimy omówić ważną sprawę.- usłyszałam swój głos.
- Jasne, Rudzielcze, przekażę.- odparł z szerokim uśmiechem i wyszedł. Zdałam sobie sprawę, że szczerzę się jak głupia. Zamknęłam buzię i odwróciłam się do Miony.
- Jak już mówiłam… Wpadłaś. Ale widać, że on też coś do ciebie czuje.- usłyszałam te słowa, a moje serce zaczęło odstawiać taniec radości.
- Mam nadzieję.- uśmiechnęłam się.- Idź do salonu, ja muszę jeszcze do toalety.
- Okej.- odparła Hermiona i wyszła z pokoju.
Kiedy weszłam do łazienki ujrzałam w lustrze niską dziewczynę o ciemnorudych włosach i zielonych oczach.
- Ciekawe jakbym wyglądała w dwóch kucykach, różowej sukieneczce i białych bucikach.- przemknęło mi przez myśl i dosłownie sekundę później poczułam się jakbym odbywała teleportację. Otworzyłam oczy i stwierdziłam, że jestem w salonie Granger’ów, a wszyscy się na mnie patrzą.
- Co się stało?- spytałam.
- Ginny, jestem twoim ojcem...- powiedział zaskoczony Snape. Gapiłam się na niego zdezorientowana. Przecież ja mam ojca… Po chwili mój tata wstał i powiedział, że musi coś wyjaśnić.

- Pewnego dnia na progu mojego i Molly domu pojawiła się dziewczynka. W liście ktoś napisał, że to nasza córka. W tych słowach musiał być czar, który sprawił, że uwierzyliśmy. Żadnych podejrzeń jakim cudem ona się znalazła gdzie indziej ani nic… Dopiero teraz zdałem sobie sprawę jak niedorzecznie to brzmi. – wyznał.

Byłam w szoku.
Jestem tą zaginioną córką Snape’a. Nie mam w sobie krwi Weasley’ów. Moja prawdziwa matka zginęła przez pierwszego męża Molly. Snape jest moim ojcem. Szukał mnie od siedemnastu lat. Chyba nie miałam nic przeciwko temu. Szukałam w swoim sercu choćby odrobiny smutku, lecz nic takiego nie znalazłam. Czułam wręcz ulgę, że Ronald nie jest moim prawdziwym bratem. Mimo, że naprawdę kochałam Arthur’a, George’a i Fred’a.

Spojrzałam na Mionę. Ledwo powstrzymywała się od śmiechu. Przez moment zastanawiałam się dlaczego, jednak po chwili Blaise Zrobił zdjęcie mi i Snape’owi. Rzuciłam okiem na resztę ludzi obecnych w salonie. Wszyscy, mniej lub bardziej skutecznie, powstrzymywali śmiech. Spojrzałam po sobie…


Hermiona
Kiedy okazało się, że  Ginny jest córką Snape’a wszyscy byliśmy w szoku, jednak po chwili jakoś przyjęliśmy to do wiadomości. Przyglądnęłam się mojej przyjaciółce. Była zamyślona, jednak nie wyglądała na zmartwioną. Po chwili spojrzałam na jej ubiór i prawie wybuchnęłam śmiechem.
Ruda miała na sobie białe lakierki w kwiatuszki, różową sukieneczkę, a uczesana była w dwa kucyki. To miało być chyba ‘odpowiednie ubranie’. Nagle Diabeł zrobił zdjęcie. Popatrzyłam wokoło i uznałam, że wszyscy zauważyli strój panny Wea… Snape. Musiałam uratować przyjaciółkę z opresji.
Harry
Ginny była cudacznie ubrana. Na początku nikt tego nie zauważył, jednak po chwili wszyscy zdali sobie z tego sprawę.
-Może powinniśmy wszyscy ochłonąć po tym szoku. Poza tym jest już późno. Proponuję urządzić jutro przyjęcie na cześć odnalezionej córki profesora. A teraz chodźmy wszyscy spać.- Hermiona chyba postanowiła wybawić Rudą z opresji.
- Tak, uważam, że Herm ma rację.- stwierdził Diabeł. To nie było normalne zachowanie u tego ślizgona. Czyżby coś było na rzeczy… Przecież Blaise nigdy nie przepuszczał okazji do żartów.
- Trzeba im się przyglądnąć- uznałem, a na głos powiedziałem:
- Tak, chodźmy już spać. Dużo się dzisiaj działo. Akcja ratunkowa, znalezienie jakiejś celi dla Kyer, odnaleziona- niezagubiona Ginny. Trochę tego za dużo jak na mój ptasi móżdżek.
Ruda popatrzyła z wdzięcznością na mnie, Diabła i Herm.

- Dzieciaki dobrze mówią. Alice, przyjdź jutro na przyjęcie ze Stanley’em i dziewczynkami. Przecież dzieci muszą poznać nowych uczniów Hogwartu.- Stwierdziła ciocia Jessica z uśmiechem. Dorośli przyznali jej rację i udali się na spoczynek. My ruszyliśmy do dawnego pokoju Hermiony.


Ginny
Jak tylko weszliśmy do tymczasowego pokoju naszej paczki, rzuciłam się na szyję Hermionie, Harrem’u i Blaise’owi. Kiedy przytulałam się do tego ostatniego szepnęłam mu na ucho „Chyba właśnie zasłużyłeś”**. Popatrzył na mnie zaskoczony ale i uradowany na co ja tylko mrugnęłam okiem.
- Ruda, mogłabyś się przebrać?- zapytały równocześnie Herm i Pansy, na co wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
Wykonałam czynność wymienioną przez bliźniaczki po czym postanowiliśmy zrobić „podkład” na jutrzejsze przyjęcie. Puder zastąpiła nam Ognista, szminkę Jack Danniel’s, tusz do rzęs piwo kremowe, a kredki i cień do oczu Sommersby. Tak „umalowani” poszliśmy spać.


Hermiona
Po „robieniu makijażu” wszyscy padli, ale ja jakoś nie mogłam spać. Udałam się do podręcznej apteczki mojej mamy, przyniosłam eliksir na kaca dla moich towarzyszy, gdyż wiedziałam, że rano będą zdychać. Swoją dawkę wypiłam od razu, gdyż dodatkowym działaniem eliksiru było przywracanie trzeźwości.
Włączyłam smartphone’a i zalogowałam się na rm. Expecto był dostępny.  Od razu do niego napisałam.
-Hej, Expecto. Co tam?
- O! Avada! Wreszcie jesteś! Stęskniłem się J.
- Przepraszam, że tak nagle zniknęłam, ale okazało się, że tata przyjaciółki nie jest jej prawdziwym ojcem. Poza tym coś cię tu kroi  między nią a przyjacielem. Wg w moim pokoju zamieszkuje aktualnie  pięć osób, już Ci opowiadałam…

Nagle dostałam sms’a od mojej mamy
*Córciu, zapomniałam Wam przypomnieć. Za dwa dni (14.09) jedziecie na Obóz Magiczno-Mugolski w Bieszczady. Będziecie spać pod namiotami  i w ogóle. Jutro przed przyjęciem musicie się spakować. Przekaż wszystkim rano. (wiesz gdzie jest eliksir :p)*
Wmurowało mnie. Emotka. Mama używa emotikonek. Moje rozmyślania przerwała wiadomość od Expecto.
- Oj no to faktycznie… Ja się właśnie dowiedziałem, że za dwa dni jadę z kuzynami na obóz magiczno-mugolski :p
- Nie gadaj! W Bieszczady?!
- Na tak…
- Ja też tam jadę ze znajomymi!
- Wow! Wreszcie Cię poznam <jupi>
- <jupi> :D  Powinniśmy się jakoś ubrać charakterystycznie.
- Ok, co Ty na czarne koszulki z Jack’a Danniels’a i białe spodnie.
- Może odwrotna kolorystyka? Jedziemy tam pociągiem. Białe spodnie?
- Fakt ;) Czyli biała koszulka, czarne spodnie? Jakiego koloru masz włosy?
- Brązowe, a Ty?
- Blond.
- Ok, czyli na stacji mam szukać wysokiego (?) blondyna? :D
- Mam 176cm ;pp
- Serio? :D Ja 169 ^^
- Haha 69 powiadasz? :D
- Hahaha. 169, zboczuchu  :p
- Ok, Avado, muszę lecieć. Oczy mi się kleją.
- Oki, to dobranoc i do zobaczenia ^^ :*
- Dobranoc :*  Już nie mogę się doczekać  :D

Jak skończyliśmy rozmowę miałam na twarzy szeroki uśmiech. Przypomniałam sobie kiedy zaczęliśmy naszą znajomość.
Po wojnie byłam przybita zabiciem tylu osób. Także tym, że ja sama zabijałam. Cały czas myślałam o jednym zaklęciu. Stad wzięła się moja nazwa- Avada. Pewnego razu napisała do mnie osoba o pseudonimie Expecto. Jasne było pochodzenie jego nicku. Zastanawiałam się jak ktoś kto przeżył wojnę może myśleć o tych „dobrych” zaklęciach. Zaczęliśmy pisać, po pewnym czasie zaufaliśmy sobie na tyle, że ja otworzyłam się przed nim, on przede mną. Generalnie miał dość czarnych myśli i postanowił zacząć robić coś dobrego.
Pomogliśmy sobie nawzajem się pozbierać. Później zaczęła się siódma klasa, pisaliśmy bardzo dużo mimo, że była szkoła. Postanowiliśmy nie wyjawiać sobie danych osobistych ani nic. Uznaliśmy, że jeśli los będzie chciał, żebyśmy się spotkali to jakoś to wymyśli bez naszej pomocy. Przez cały rok pomagaliśmy sobie jak mieliśmy jakieś problemy, ale także w niektórych zadaniach itd. Mówiliśmy sobie o wszystkim. Dobrze się dogadywaliśmy. Zostaliśmy przyjaciółmi. A teraz prawdopodobnie w końcu się zobaczymy i będziemy mogli pogadać w cztery oczy.

Nagle przypomniałam sobie o Malfoy’u. Muszę mu podziękować, to pewne. W końcu chronił mnie i Pan przez osiem lat udając nienawiść. Z  drugiej strony… skąd możemy mieć pewność, że on nas faktycznie nienawidził. Mogę zrozumieć, że mną gardził. W końcu wszyscy myśleli, że jestem mugolakiem. Tylko czemu miałby nienawidzić Pansy? Nieraz jak przezywał którąś z nas, szczególnie przez ten ostatni rok to w jego oczach było widać autentyczną wściekłość.
- Herm…
- Tak, Pan?- spytałam.
- Myślisz o Malfoy’u, prawda? Od jakiejś godziny nie mogę spać. Trochę miesza mi się w głowie przez „makijaż”, ale zastanawiam się czy on serio udawał nienawiść do nas.- odparła moja siostra. Podałam jej fiolkę z eliksirem, żeby mogła trzeźwo myśleć.
- Dzięki- powiedziała głośno budząc przy okazji Rudą i Blaise’a.
-Ćśśś…- syknęli.
- Chyba zaczynają trzeźwieć.- zaśmiałam się i rzuciłam przyjaciołom po fiolce eliksiru. Wpadłam na pomysł, że warto byłoby pogadać  z przyjaciółmi o Malfoy’u. Harry, który najbardziej go nienawidził, spał.
Rzuciłam Pansy pytające spojrzenie. Zrozumiała od razu. Kiwnęła głową.
- Chodźcie tu. Musimy pogadać.- poprosiłam Ginny i Diabła. Usadowiliśmy się wszyscy wygodnie na moim łóżku.
- Dowiedziałyśmy się, że Malfoy podobno udawał nienawiść do nas. Cytując naszych rodziców: „Draco Malfoy wie o wszystkim  i dokuczał wam od pierwszej klasy tylko i wyłącznie dla waszego bezpieczeństwa. Z tego samego powodu nie pogodził się z wami w tym roku. Często kłócił się z Lucjuszem i Narcyzą, żeby mógł was przeprosić, ale nie mogli na to pozwolić.” Tylko, że on wyglądał na tak realistycznie wkurzonego gdy się z nami kłócił. Nie wiemy co sądzić o całej tej sytuacji ani, co gorsze, jak mamy się zachowywać w jego obecności. Co o tym myślicie?- przedstawiła sprawę Pansy.
- Ja sądzę, że Draco przeprosi was przy pierwszym spotkaniu. – odparł Diabeł po chwili zastanowienia.
- Ja sądzę, że jednak pogadamy rano.- wtrąciła Pansy ziewając.
-Właśnie!  Zapomniałabym. Za dwa dni jedziemy na ten obóz. Jutro przed przyjęciem na cześć Ginny mamy się spakować.- uświadomiłam wszystkim.
- Dobranoc.- powiedziała moja bliźniaczka i usnęła. Chwilę później poszłam w jej ślady.


Blaise
Pansy i Herm usnęły. Usiedliśmy z Ginn na moim łóżku. Nagle dziewczyna wpadła na genialny pomysł.
- Blaise?
- Hmm- dałem znak, ze jej słucham.
- Może pomalujmy wszystkich i zróbmy zdjęcia. Później zrobimy taki pokaz wspomnień z tych dziwnych wakacji. Co ty na to?
- Jestem zdecydowanie za, Ginn! Yyy… to znaczy, Rudzielcu.- zająknąłem się.
- Nie, Ginn mi się podoba.- odparła z nieśmiałym uśmiechem. Splotłem nasze dłonie.
- Uf… wreszcie. Czułem się trochę słabo.- nawiązałem do naszej wcześniejszej rozmowy. Serce tłukło mi się w piersi. Jak na to zareaguje?
- Teraz już lepiej?- spytała z uśmiechem.
- Zdecydowanie- wyszczerzyłem się- Chociaż, jestem jeszcze słaby. Powinienem się położyć. Tylko tak sam?- zmartwiłem się.
- Och myślę, że mogę coś na to zaradzić,- odparła Ginn i uśmiechnęła się- Ale pod warunkiem, że najpierw pomożesz mi pomalować Pansy, Hermionę i Harrego.
- Dawaj pędzel!- roześmiałem się.
Ginny podała mi szminkę, sama wzięła tusz i jakąś kredkę.
 Zakradliśmy się do Wybrańca.
Krwistoczerwone usta i czarne kontury wokół oczu.
*trzask*
pierwsza fotka

Później podeszliśmy do bliźniaczek.
Stylizacja Herm na wampira
*trzask*

Pansy- Frankenstein
*trzask*

Dla niepoznaki siebie też pomalowaliśmy.
Ginny z diabłem na obojczyku (by Ginn) i ciemnym konturem oczu (by me)
*trzask*

Ja- Indianin(by Ginn) z zębami wiewiórki (by me)
*trzask*


Ginny
Po zrobieniu wszystkim makijażu postanowiliśmy oglądnąć film. Po długich dyskusjach wybraliśmy komedię. Mało pamiętam z treści filmu. Początek był nudny, więc zaczęłam przysypiać. Położyłam głowę na ramieniu Blaise’a. On objął mnie w pasie i oparł swoją głowę na mojej. Chyba chwilę spaliśmy w takiej pozycji, bo kiedy otworzyłam oczy, było mi zimno. Blaise też się obudził. Nie chciało nam się iść po koce, więc chłopak wziął mnie na kolana i objął rękami.
- Dziękuję, Diabełku.
- Nie ma za co, słońce.- uśmiechnął się. Nie lubiłam kiedy ktoś do mnie tak mówił, ale w jego ustach to brzmiało normalnie, jakbym naprawdę była słońcem. Spojrzałam mu w oczy. Były brązowe, choć odbijały niebieskawą poświatę telewizora. Patrzył się na mnie z delikatnym uśmiechem. Moje serce waliło jak oszalałe, jednak czułam, że jego też bije w przyspieszonym tempie.
Nasze usta znów dzieliły milimetry. Tym razem nikt nam nie przeszkodził. Nasze usta się złączyły. Po kilku sekundach odsunęłam się od niego. Mruknął z niezadowoleniem i przyciągnął mnie do siebie mocniej wpijając się w moje usta. Oboje coraz bardziej pogłębialiśmy pocałunek. Po chwili rozchyliłam szerzej wargi, dając mu przyzwolenie na jeszcze bardziej namiętne pocałunki.
Nie mam pojęcia ile czasu minęło zanim się od siebie odsunęliśmy. Byłam cholernie szczęśliwa.


Blaise
-Kocham cię.- wyznałem.
- To dobrze…
___________________________________________________
*zaklęcie wymyślone przeze mnie. Połącznie łacińskich słów accio (akcja), filia (córka) i vestes (ubranie)
** jakby ktoś nie pamiętał o co chodzi, to polecam wrócić do rozdziały szóstego. Rozmowa Blaise’a i Ginny.
___________________________________________________
Witajcie.
Po dłuższej przerwie mam dla was nowy rozdział.
Jest to jak na razie moja najdłuższa notka na tym blogu J
Podobało Wam się?
Wiem, że zakończenie niespodziewane i dziwne, ale wszystko wyjaśni się wraz z przybyciem następnego rozdziału.
Dziś lub jutro pojawi się pierwsze drzewo genealogiczne. Wraz z rozdziałem ósmym lub dziewiątym zamieszczę drugie drzewo.
Komentujcie.
Wasza Drowned :*

P.S. Zapraszam wszystkich na bloga, którego współtworzę z Blackie Line, Finite, Andromedą i Maksem.
Oto link :D >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> zagubione-opowiadania.blogspot.com